Relacja Yarka z Omega Cup Puchar Polski w Żywcu

Żywiec 2011

Jak co roku o tej porze na Jeziorze Żywieckim zagościły omegi. I tradycyjnie już od kilku lat jest to impreza łączona Pucharu Polski i Pucharu Śląska. Zaznajomiwszy się z prognozą pogody postanawiamy wybrać się na regaty w sobotę rano. Front atmosferyczny który miał przejść w piątkowe popołudnie przez Polskę zwiastował że regaty odbędą się w „Woodstokowej” atmosferze. Głośna muzyka ze sceny na wyspie oraz wciskające się wszędzie …… cytując najwierniejszego kibica Ladys Team Pogoria „ mamusiu jakie fajne błotko … „ ( cytat za Magdą ) . Ulubiony akwen Jerzyny Dolnego który jest znanym koneserem kąpieli i SPA in Halny-Plaza. W sobotni poranek gonię po Częstochowie „Miszę” który wojuje z nadajnikami NET-a które „nie prądzą” po piątkowych burzach i „Don Pedra” i ruszamy na spotkanie wielkiej przygody z Błotem , wiatrem i błotem.

Na plażę przyjeżdżamy około 10.00 gdy wszyscy już naszykowani , ale szybko się ogarniamy i brodząc po błocku udajemy się na wyspę. „Krawcowa” przygotowana do boju w gumiakach po kolanach posuwa się zgrabnie wydając ‘sluup” slllluuuup’ przy każdym kroku zaprasza nas na otwarcie regat. Co prawda poruszając się po pomostach wprawiamy wraz z Naczelnikiem Pomiarów w zakłopotanie poruszających się z nami ludzi po pomostach które mają zbyt małą wyporność, i nalewają w trampki wodę ale ogólnie wytrzymują ……..

Prognozy są takie, że jak to w Żywcu – niedziela wieje po regatach. Pierwszy wyścig w peletonie jedziemy na pełnym, ale boji nie możemy dogonić. Sporty ją jeszcze ominęły, ale …… „Poszukiwacze Kotletów” już bez miecza i z podniesioną płetwą sterową prawie przenosili łódkę po brzegu , o co później mieli żal do organizatora ze boja
była za blisko brzegu. Na wniosek  – Nie dotyczy- przerywamy pogoń za pomarańczową boją i wracamy pod statek podziwiając popłoch wśród uczestników regat. Co oni tam powiesili za flagę ????

Tak… „N” nie widzieli za często- a wyścig przerwany. W drugim czyli pierwszym „Gabi” daje taką odstawę że Radek jeszcze w niedzielę pyta „Jak to jest ścigam się z Bazylem o pierwsze miejsce prowadzimy razem cały wyścig  a na mecie byłem 3?” Drugi wyścig to zmiana o 90 stopni a z prezentu cieszy się „Apatia” która wygrywa płynąc cały czas gdzieś na 7-8 pozycji. 3 wyścig. To popis Radka i wiatru .W połowie halsówkę na metę prowadził a skończył…… 6.  4
wyścig  chyba jedyny w którym wiało równo wygrywa Filip my na 2 miejscu a 5 wygrywa Znikający Punkt.

Po wyścigach zażywamy kąpieli w wodzie a później w błocie. Nasz misterny plan aby przespać noc w namiocie odpuszczamy. Na wyspie za otrzymane od organizatorów „Dunaty” konsumujemy potrawy z grilla. Niestety nikt nie słyszał na wyspie o ochronnikach słuchu a ilość decybeli przewyższała o wiele poziom artystyczny występujących. W przebłysku geniuszu przypominamy sobie o Zajeździe na zaporze obok przystani „U Siudowej Zosi” i udajemy się w poszukiwaniu noclegu. Prawda wesele w sali restauracyjnej nas troszkę przestraszyło ale było cicho i OK. W niedzielę po śniadanku wspominamy jak to dawniej bywało i przez analogię udajemy się składać łódkę. Pomni korków na które możemy się nadziać w drodze do Bieska – wariant alternatywny przez Kęty odrzucamy , mamy zamiar zostawić łódkę w Łące , za tydzień regaty w Goczałkowicach- po trzykrotnym sygnale z „AP” w tle uciekamy z regat.

Mimo że blisko i fajnej organizacji po raz kolejny wybieram się po rozum do głowy……jak Jerzyna Dolny.

Jarek Cieślak

wyniki na stronie: www.klasaomega.pl

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*